Po klęsce pod Stalingradem na początku 1943 roku, a potem pod Kurskiem w połowie 1943 roku, coraz bardziej jasne było, że Niemcy przegrywają wojnę i wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie polskie to tylko kwestia czasu. Dowództwo Armii Krajowej (największej podziemnej armii w dziejach Polski i świata) oraz koła polityczne związane z rządem RP w Londynie zastanawiały się jaki charakter będzie miało to wkroczenie: na ile realne jest zagrożenie, że Polska zamieni jedną okupację na drugą. Szczególnie, że na jaw wyszła zbrodnia katyńska, a ZSRR zerwał stosunki dyplomatyczne z polskim rządem w Londynie. Gdy w styczniu 1944 r. pierwsze oddziały Armii Czerwonej – 1 i 2 Frontu Białoruskiego, wkroczyły na tereny II Rzeczypospolitej, nawiązały kontakt z operującymi tam oddziałami Armii Krajowej, które atakowały Niemców w ramach akcji „Burza”. Na początku sowieci udawali życzliwość i chętnie korzystali z pomocy polskiego podziemia przy odbijaniu z rąk niemieckich kolejnych miast takich jak Lwów czy Wilno. Jednak bardzo szybko ujawniające się przy okazji tej współpracy struktury AK zaczęły być rozbijane przez NKWD.
Oddziały AK były rozbrajane, a dowódcy podstępnie aresztowani. Scenariusz ten powtarzał się później wielokrotnie na wszystkich obszarach, przez które przetaczał się front. Tysiące żołnierzy AK aresztowano i wywieziono na wschód. Sowieci powołali do życia Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który miał być zalążkiem marionetkowego rządu, całkowicie zależnego od ZSRR.
W tej sytuacji jasnym stawało się jaki charakter ma potężna armia wkraczająca od wschodu na polskie ziemie. To właśnie dlatego podjęto dramatyczną decyzję o tym, że w Warszawie wybuchnie powstanie (chodziło o to, aby w stolicy „powitać” Armię Czerwoną w wyzwolonym samodzielnie mieście, z własnymi strukturami państwowymi i własną armią). Z drugiej strony właśnie dlatego Stalin doprowadził do upadku powstania a kwiat polskiej młodzieży i spora część społeczeństwa, potencjalnie mogąca sprzeciwić się zbliżającej się sowieckiej okupacji, została fizycznie wyeliminowana. W marcu 1945 roku Rosjanie podstępnie uprowadzili zaproszonych na rozmowy 16 przywódców polskiego państwa podziemnego, mimo udzielenia wcześniej gwarancji bezpieczeństwa. Był to kolejny sygnał dla polskiego społeczeństwa i tych polskich kręgów politycznych, które wierzyły jeszcze w możliwość utrzymania przez Polskę suwerenności, że żadne niezależne od ZSRR organizacje i struktury polityczne czy też wojskowe, nie będą tolerowane.
Nasilają się represje wobec żołnierzy AK, NSZ i innych, którzy walczyli dotąd z Niemcami. I tak wiosną 1945 roku w tworzącej się pojałtańskiej Polsce wybucha antysowieckie powstanie, którego skala chyba nie jest dziś powszechnie uświadamiana. W krótkim czasie do walki z nowym okupantem stanęło ok. 100 tys. żołnierzy skupionych w kilku dużych podziemnych formacjach zbrojnych. Większość z nich powstawała na bazie starych struktur AK (DSZ a potem WiN, ROAK, WSGO „Warta”, AKO, KWP), niektóre były związane ze Stronnictwem Narodowym (NSZ, NZW) ale oprócz tego po lasach działo wiele niezależnych oddziałów (np. słynny „Ogień” na Podhalu) a także zwykłych band rabunkowych, z którymi większość formacji niepodległościowych konsekwentnie walczyła. W niektórych okresach powstania antysowieckiego, dochodziło do tego, że tworzące się struktury komunistycznego rządu kontrolowały jedynie duże miasta, gdzie stacjonowały silne garnizony NKWD. A bywało, że nawet miasta były zdobywane przez polskich żołnierzy (np. Kielce czy Radomsko). Na porządku dziennym było rozbijanie więzień i uwalnianie więzionych członków podziemia, atakowanie posterunków MO i Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego, atakowanie stacjonujących w Polsce oddziałów NKWD, które zapuszczały się na prowincję, likwidowanie donosicieli i ludzi zbyt gorliwie włączających się w „budowanie nowego ładu”.

Jako ciekawostkę warto tu wspomnieć, że zdaniem niektórych, w Polsce w tym czasie nie obowiązywało prawo wprowadzane siłą przez sowietów, ale prawo obowiązujące w Polsce w 1939 roku, gdzie Kodeks K rny Rzeczypospolitej z 1932 roku mówi: “K to usiłuje pozbawić P aństwo Polskie niepodległego bytu lub oderwać część jego obszaru, podlega karze śmierci”. Podobnie surowej karze podlegają ci, którzy usiłują “zmienić przemocą ustrój Państwa Polskiego” oraz ci, którzy “przechodzą do nieprzyjaciela”. Można więc było uznać, że powyższe odnosi się do wszystkich wprowadzających w Polsce, przyniesiony na sowieckich bagnetach, komunistyczny ustrój i popierających oddanie Z wiązkowi Radzieckiemu polskich kresów wschodnich.

Komunistyczny rząd, za pomocą m. in. stacjonujących w Polsce radzieckich formacji NKWD ale także za pomocą własnego, tworzonego w pośpiechu aparatu bezpieczeństwa, przystąpił do dławienia powstania. Oprócz rozwiązań o charakterze militarnym oraz policyjnym, przystąpiono do pewnych rozwiązań o charakterze politycznym mających rozbić jedność i determinację polskiego podziemia. Jedną z takich skutecznych metod były dwie kolejne amnestie dla członków podziemia: pierwszą ogłoszono w sierpniu 1945 r. a drugą w lutym 1947 roku.
Pierwsza osłabiła nieco ruch niepodległościowy wobec ujawnienia się części żołnierzy związanych wcześniej głównie z AK, choć gdy mimo gwarancji i tak zaczęły dotykać ich represje, wielu z nich wróciło znów do lasu. Druga amnestia w znacznej mierze wygasiła powstanie. Rozbudowany do wielkich rozmiarów aparat bezpieczeństwa zaczynał odnosić coraz większe sukcesy: skutecznie wprowadzał agentów do podziemia i rozbijał jego kolejne struktury. Po sfałszowanych wyborach do Sejmu, i braku reakcji demokratycznych krajów zachodnich, wielu żołnierzy podziemia przestało wierzyć w zbliżający się wybuch wojny między ZSRR a Zachodem, która mogłaby przynieść Polsce niepodległość. Przestawało wierzyć z możliwość odniesienia zwycięstwa w tej walce i tak podejmowano decyzję o przyjęciu upokarzającej amnestii.
Po 1947 roku skala działań zbrojnych jest już niewielka – walczą tylko Ci, którzy wolą zginąć niż zrezygnować z walki o niepodległość. Pojedyncze i coraz mniej liczne oddziały działają jeszcze do połowy lat pięćdziesiątych, a pojedynczy żołnierze ukrywają się do początku lat sześćdziesiątych.
Warto jeszcze wspomnieć, że na terenach, które miały się znaleźć poza nowymi granicami Polski, polskie podziemie znalazło się w tragicznej sytuacji o wiele wcześniej niż miało to miejsce w przypadku Polski centralnej. Na terenach, które miały być włączone do ZSRR, a na których na dodatek Polacy wcale nie stanowili większości, opór nie dawał szans na jakiekolwiek powodzenie. Dodatkowo wkrótce sowieci mieli zarządzić wielką akcję „repatriacji” Polaków z terenów włączonych do ZSRR przede wszystkim z Podola, Wołynia, ale także Wileńszczyzny – do Polski w jej nowych granicach m. in. na tzw. Ziemie Odzyskane. Polaków tam zamieszkujących formalnie nikt nie zmuszał do wyjazdu, ale było jasno powiedziane, że władza radziecka nie „gwarantuje” Polakom tam zamieszkującym bezpieczeństwa i jednocześnie ułatwiała maksymalnie wyjazd (podstawiano całe pociągi). Szczególnie w miastach mało kto opierał się tak przedstawionej propozycji i z Kresów Wschodnich szybko zaczęła uchodzić ludność narodowości polskiej, co z kolei wpłynęło fatalnie na potencjalne zaplecze podziemia. Wiosną 1945 roku, ocalałe jeszcze dowództwa poszczególnych formacji zbrojnych polskiego podziemia na ziemiach znajdujących się za granicami Polski pojałtańskiej, podjęły decyzję, że dalsza walka zbrojna z nowym okupantem nie ma szans na powodzenie i zarządziły ewakuację swoich oddziałów na zachód – w granice powojenne (co oczywiście wzmocniło formacje tam walczące).
Jednak znalazło się wielu takich, szczególnie na wsi, którzy mimo wszystko postanowili zostać. Zasilili oni kilka lokalnych organizacji konspiracyjnych, na bazie struktur AK, które stawiały sobie za cel samoobronę ludności polskiej przed represjami NKWD oraz walkę z kolektywizacją. Oddziały te nie były zbyt liczne i funkcjonowały całkowicie samodzielnie, gdyż w warunkach brutalnej sowieckiej okupacji i niezwykłej „sprawności” radzieckiego aparatu bezpieczeństwa, nie było szans na stworzenie scentralizowanej struktury podziemia zbrojnego obejmującego swoim zasięgiem szersze tereny.
Niemniej jednak pod koniec 1945 roku w rejonie Lidy i Szczuczyna działał samodzielny, nawiązujący do AK Obwód nr 49/67 pod dowództwem ppor. Anatola Radziwonika „Olecha”. Podlegało mu kilka oddziałów partyzanckich, liczących łącznie ok. 100 żołnierzy mających wsparcie w siatce popierającej partyzantkę ludności polskiej. Żołnierze ci likwidowali agenturę NKWD i aktywistów partyjnych i atakowali tworzone w okolicach kołchozy. Dopiero wiosną 1949 roku grupy operacyjne NKWD rozbiły główne siły partyzanckie. Poległ też ppor. Radziwonik. Ostatnie kilku, kilkunastoosobowe oddziały partyzanckie wywodzące się ze struktur kierowanych przez „Olecha” zlikwidowane zostały na początku lat pięćdziesiątych.
Pod Wołkowyskiem działał kilkunastoosobowy oddział polskiej partyzantki pod dowództwem księdza Antoniego Bańkowskiego ps. „Eliasz”, który wcześniej na tych terenach był proboszczem parafii Krzemienica k. Zelwy. Po rozbiciu oddziału, w 1948 r. Ksiądz Bańkowski został poddany torturom, a ostatecznie skazano go na 25 lat łagrów. W okolicach Grodna latem 1945 roku powstała kilkuset osobowa podziemna organizacja Samoobrona Ziemi Grodzieńskiej. Na jej czele stanął por. Mieczysław Niedziński ps. „Men”. Siatce tej podlegało kilka oddziałów partyzanckich i bojówek terenowych, prowadzących intensywną działalność bojową przeciwko funkcjonariuszom i agentom NKWD. Struktury tej organizacji zostały rozbite w połowie 1948 roku.
Ostatecznie jednak, zasadnicza walka, zarówno zbrojna jak i ta na płaszczyźnie politycznej, z sowieckim okupantem oraz narzuconym przez niego rządem, miała się rozegrać na obszarach znajdujących się już w nowych granicach Polski i tym wydarzeniom poświęcone jest niniejsze opracowanie historyczne. Ma ono charakter bardziej popularnonaukowy niż naukowy i nie opiera się na nowych, przeprowadzonych przeze mnie badaniach historycznych a bazuje raczej na wydawanych coraz liczniej publikacjach i artykułach poświęconych żołnierzom wyklętym. Ma za zadanie zapoznać czytelnika z ogólnym przeglądem formacji zbrojnych biorących udział w antysowieckim powstaniu z 1945 roku a tym samym zainteresować tematami, o których przez 45 lat nie można było głośno mówić. Intencją moją było przyczynienie się do pozostania w naszej zbiorowej pamięci ludzi, którzy oddali swoje życie marzeniu o niepodległej Rzeczypospolitej.

 

Grzegorz Skrzeczyński

 

Co stanowi o metodzie działania sowieckiego na podbity naród? Tę metodę można porównać do operacji chirurgicznej, polegającej na wyjmowaniu pacjentowi jego mózgu i serca narodowego. Ale wiemy, że pierwszym warunkiem jest , aby pacjent leżał spokojnie. (...) P od tym względem bolszewicki zabieg chirurgiczny nie tylko nie różni się od normalnego, a raczej bardziej niż każdy inny uzależniony jest od mądrze stosowanej etapowości, a warunkiem jego powodzenia jest właśnie ta straszna, milcząca, zastrachana, sterroryzowana psychicznie bierność społeczeństwa. Jego bezruch. Jego fizyczne poddanie. Społeczeństwo, które strzela, nigdy nie da się zbolszewizować. Bolszewizacja zapanuje dopiero, gdy ostatni żołnierze wychodzą z ukrycia i posłusznie stają w ogonkach. Właśnie w Polsce gasną dziś po lasach ostatnie strzały prawdziwych Polaków, których nikt na świecie nie chce nazywać bohaterami” Józef Mackiewicz,
fragment artykułu londyńskich “Wiadomości” z 1947

    Rys
    historyczny